Re: Czy obronca sfaulował?
Nie sposób nie zgodzić się z Jarkiem...
Jarek napisał(a):
Zawodnicy, którzy przychodzą grać dla przyjemności (choć czasem odbiegają umiejętnościami)przestaną przychodzić na turnieje gdzie szermierkę uprawia się przepisami a nie "listkami"
Wszystkim podobno zależy na zwiększaniu frekwencji na turniejach. Czy jednak sami skutecznie nie zniechęcamy nowych twarzy, do częstszego przychodzenia?
Pamiętam, jak sam zaczynałem. Turnieje w domu kultury Rometu - BTW. (gdzie te czasy, że na cotygodniowych turniejach grywało 40-50 par
).
Jedna z najlepszych par okręgu. Panowie od dawna nie grają już razem.
Walka, z nieopierzonymi przeciwnikami, rozpoczynała się od początku licytacji. Nie przepuścili niemal żadnej odzywki bez pytania: "jak rozumiesz..." i ew. wzywania sędziego. Na marginesie - jednemu z kolegów już to przeszło
, drugi natomiast do dzisiaj nie omieszka egzaminować i deprymować (i tak już dostatecznie spanikowanych) zarówno młodych jak i niedoświadczonych przeciwników
.
A co myślicie o takich sytuacjach (raczej nie jest to z arsenału słabych zawodników):
1. Teatrzyk rozgrywającego: gra spod Króla do Asa z Damą w stole...
po półsekundowym wahnięciu dysponuje Damę. ("sprytni" słabsi zawodnicy, mówią "impasujemy Damą"
). W następnych sekundach niby "ukradkiem" (tak długo aż to zauważą) zerka w oczy obu obrońcom.
2. Przeciwnicy w swej licytacji podali Blackwooda. Po wyłożeniu dziadka, obrońca (najczęściej ten dzierżący Damę atu), pyta: " odpowiedź 5H, to bez króli, czy Damy?", lub "5S, to jeden król, czy Dama bez...".
Pozdr.
T.