Chyba nie było w historii K-PZBS takiego przedligowego zamieszania jak w tym roku.
Nowi sponsorzy, nowe drużyny, - coś drgnęło w dobrą stronę
; mniej lub bardziej zaskakujące, czy wręcz kontrowersyjne transfery - jedna z czołowych drużyn okręgu zdekompletowana na godzinę przed startem. No cuszszszsz - kasa rządzi. Co tam ambicje, wieloletnie przyjaźnie...
Ale nie o tym chciałem.
Nie wiem, jakim cudem - prawdopodobnie dzięki pozycji naszego okręgu, jego działaczy z Prezesem na czele, w strukturach PZBS-u. Jakimś mniej lub bardziej szczęśliwym zbiegiem okoliczności, naszemu okręgowi przyznano drugoligowy wakat. Miejsce to zostało zaproponowane mojej drużynie (zajęliśmy 3. miejsce w zeszłorocznych rozgrywkach III ligi). Na pierwszy "rzut ucha" - yes, yes, yes. Po chwili opamiętanie. OK. kasa jest, ambicje sportowe są... ale to nie wszystko.
NIE MAMY KIM GRAĆ. Naszego najlepszego zawodnika wcześniej oddaliśmy "bardziej potrzebującym". Bez uzupełnienia składu nie mamy szans na zaistnienie. Poszukiwania, gorące linie telefoniczne. KTO odda swoich zawodników 5 minut przed pierwszym gwizdkiem? Szanse bliskie zeru. Jednak znalazł się ktoś.
Tym Kimś jest MICHAŁ DOLNY! Odstawił na bok osobiste animozje. Dał szanse zaistnienia w wyższej klasie rozgrywkowej dwóm swoim zawodnikom, tym samy dał szansę także nam.
JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI, MICHAŁ.
Bez Twojej zgody nie byłoby tego transferu (ani ZAWODNICY, ani my byśmy tego nie zrobili)
Bez Twojej dobrej woli, nie byłoby kolejnej drużyny z naszego okręgu w 2. lidze.
Pozdr.
T.